menu

poniedziałek, 30 grudnia 2013

SYLWESTROWE DIY

W tym roku Sylwester zapowiada się ciekawie. Jeśli ktoś z Was planuje urządzić domówkę, to mamy kilka prostych sposobów na dekoracje szampana i kieliszków.


Potrzebne rzeczy:

sypki brokat
klej
kilka kawałków czekolady
kolorowa posypka
mały słoik

Brokatowe kieliszki i szampan:

Smarujemy klejem końcówkę kieliszka i posypujemy brokatem. Można do tego użyć zwykłego kleju w tubce lub magica. To samo robimy z szampanem. 


Uwaga! Prawdopodobnie oprócz brokatowych kieliszków i szampana powstanie Wam brokatowa podłoga, spodnie, a czasem i dodatkowy makijaż ;)


Kieliszki do wódki:


Roztapiamy w kąpieli wodnej niewielką ilość czekolady. Zanurzamy górę kieliszka w czekoladzie, a następnie w kolorowej posypce. Trzymamy kieliszek do góry nogami i chwilę czekamy, aż czekolada zaschnie (tak, aby polewa nie spłynęła). Takie kieliszki świetnie nadają się do damskich shotów (testowałyśmy w zeszłym roku).


Lampion:

Jeżeli chcecie zapalić kilka świec, to ważne, by było odpowiednio zabezpieczone. Najlepiej włożyć je do słoika. Jeśli ozdabialiście kieliszki i szampana nad np. gazetą, to teraz obklejcie środek słoika i wrzućcie pozostały brokat. Do środka włóżcie podgrzewacz i gotowe.


wtorek, 24 grudnia 2013

BOŻE NARODZENIE


Życzymy Wam dużo miłości, rodzinnych i pogodnych świąt oraz spokoju i odpoczynku. Oby w Waszych sercach zagościł pokój. Radości ze spotkania z bliskimi i prawdziwego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia.
Wszystkiego Dobrego!

niedziela, 22 grudnia 2013

BOMBKI Z MULINY/WŁÓCZKI


Od wczorajszego wieczora mój pokój wygląda jak mała fabryka bombek z muliny. Dziś na suszarce wisi ponad 30 małych ozdób, a zamierzam zrobić drugie tyle. Wszystkie przygotowania do świąt (pieczenie ciast, generalne porządki, ozdabianie pierniczków) sprawiają mi ogromną radość. Uwielbiam Święta Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że Wy też nie możecie doczekać się wtorku i pierwszej gwiazdki na niebie.. :)

Do zrobienia bombek z muliny/włóczki potrzebne są:
  • balony (najlepiej takie małe do napełniania ich wodą)
  • mulina/włóczka 
  • nożyczki
  • krochmal (można zrobić z wody i mąki ziemniaczanej*)
  • brokat/wstążki do ozdoby/klej
  • szpilka


Nadmuchujemy balon. Im mniejszy, tym lepszy (gdy nadmuchamy całkowicie ,nasze bombki będą miały kształt jajka). Teraz są dwie metody nakładania sznurka: smarujemy balon krochmalem i owijamy muliną/włóczką, a pod koniec smarujemy całość jeszcze raz krochmalem, albo całą nić zanurzamy w krochmalu i owijamy balon. Wybierzcie wygodniejszą dla siebie metodę.


Wieszamy nasze bombki i czekamy, aż wyschną. Później wystarczy przebić igłą balon i wyjąć "flaka". Na koniec można ozdobić brokatem, lub ze wstążki zrobić kokardkę i powiesić na choince.


* krochmal można przygotować z mąki ziemniaczanej/skrobi i wody. Trzeba zagotować ok. 0,4l wody, rozpuścić 2 łyżki mąki w niecałej szklance wody i wlać do garnka. Chwilę trzymać nad ogniem, stale mieszając. Odstawić, gdy mieszanka będzie miała konsystencję kisielu.

niedziela, 15 grudnia 2013

POMYSŁY NA PREZENTY

Dokładnie za tydzień będziemy przeżywać istne szaleństwo świąteczne. Świąteczne przeboje typu "Last Christmas" przejmą każdą stację, w centrach handlowych masa ludzi kupi prezenty w ostatniej chwili, a w domach rozniesie się zapach pierników i pomarańczy. Nie mogę się tego doczekać. Po tych wszystkich przygotowaniach, nareszcie będzie można, w gronie najbliższej rodziny, spokojnie świętować. Po prostu nie mogę doczekać się powrotu do domu.

Jeśli jeszcze nie kupiliście prezentu, to podpowiadamy, co można kupić osobie, która lubi gotować.



1. W tym roku to blogerki są autorkami najciekawszych pozycji kulinarnych. Eliza Mórawska (autorka bloga White Plate) wydała książkę "Słodkie", w  której znajdziecie cenne wskazówki i porady, a także nieskomplikowane przepisy na najlepsze desery. Również autorka bloga Moje Wypieki doczekała się miejsca na regałach księgarni. Jej dzieło dostępne jest w dwóch kolorach - białym lub czarnym. Jeśli chcecie upewnić się, czy książka to trafny wybór zajrzyjcie na bloga. Warto też zwrócić uwagę na "Kuchnię Filmową", w której blogerka From movie to the kitchen publikuje przepisy na potrawy z filmu wzięte.
Nie zapomnijcie o kultowych pozycjach, takich jak liczne książki Jamiego Olivera, Gordona Ramsaya czy Nigelli. 

2. Przydatny prezent dla wszystkich szefów kuchni - stalowe mydło. Dzięki niemu łatwo i szybko pozbędziecie się nieprzyjemnego zapachu po cebuli, czosnku czy rybie.

3. Coś dla wielbicieli różnych dodatków- ochraniacz na kubek. Na tej stronie można zamówić upodobany wzór. Coś wyjątkowego.

4. Dla wielbicieli prezentów z kategorii DIY proponujemy wykonanie napisu, dedykacji na kubku, talerzu czy na innym elemencie zastawy. Wystarczy kupić odpowiedni pisak do szkła i/lub porcelany oraz umieścić wybrany napis. Świetna sprawa, szczególnie, że taki przedmiot będzie niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju.

A jakie są Wasze pomysły na prezent? Dostaliście coś oryginalnego? :)

niedziela, 1 grudnia 2013

PIERWSZE URODZINY

Na ten weekend czekałam z niecierpliwością. Nareszcie powrót do Bydgoszczy, a na dodatek miałyśmy w planie wyjście do miasta z okazji pierwszych urodzin naszego bloga. To niesamowite, że jesteście z nami już rok! Przez ten czas wiele się zmieniło. Spójrzcie tylko na nasz pierwszy świąteczny przepis: klik. Dziękujemy za Wasze komentarze, opinie i cenne wskazówki. Wciąż chcemy się rozwijać, a przede wszystkim zajmować tym, co kochamy najbardziej. Życzymy sobie więcej takich rocznic! :)



środa, 20 listopada 2013

STRAGAN

Uwielbiam krótkie wycieczki bez specjalnego planu. Jedyne co mi w nich przeszkadza to to, że są krótkie i bywają męczące. Poza tym, gdy już je odeśpię to myślę o kolejnych, kolejnych i kolejnych. Ostatnio będąc w Poznaniu myślałam już o Pradze i Berlinie, więc czasem nawet zmęczona wyprowadzam mój mózg na intelektualny spacer.

W sobotę ciałem i duchem, choć jeszcze trochę śpiąca, stanęłam w progu kawiarni Stragan właśnie w Poznaniu. Nie miałam zbyt wielu oczekiwań. Chciałam, żeby było po prostu ciepło i żebym mogła usiąść. Usiadłam z wrażenia. Jeśli po drugiej stronie baru stoi przystojny mężczyzna to wiedz, że wszystko smakuje dużo lepiej. Czy ktoś zaprzeczy?


A jeśli do tego wszyscy pozostali są mili i pomocni to do kawy zamówisz nawet sernik (pomimo, że początkowo miałaś usiąść tam tylko na chwileczkę). Swoją drogą, było to miejsce, w którym faktycznie spędziłyśmy najwięcej czasu. No kto by pomyślał! 


Sernik był taki jak w domu, kawa nie - ale to komplement. W środku na jednej ze ścian poprzyczepiane są puste opakowania po kawach. Właściciel, jak sam nam powiedział, szuka nowych smaków. Warto przed zakupem podpytać, co polecają.


W kawiarni Stragan dostałyśmy nietuzinkowe mapki miejsc, które warto odwiedzić (nie można ich kupić nawet na allegro, nigdzie!). Narysował nam je własnoręcznie jeden z właścicieli i dzięki nim zobaczyłyśmy, jak skromne były nasze pierwotne plany. Uświadomiły też, że czas płynie za szybko, jeśli jedynym środkiem transportu są nasze własne nogi (nie żebym narzekała). Przy takiej temperaturze, jaka była w ostatni weekend niewiele było w stanie mnie zmotywować do nieustannego spacerowania.

Mapki mamy schowane w bezpiecznym miejscu i czekają na swój czas. Drogę do Straganu znamy już na szczęście na pamięć. Poznań to bardzo urocze miasto!


Poznaniacy sprawdźcie:

Stragan Kawiarnia
Ratajczaka 31, Poznań
facebook

wtorek, 12 listopada 2013

PULLA (fiński chlebek z rodzynkami i kardamonem)

Ostatnio jadąc autobusem przysłuchiwałam się rozmowom innych (tak, tak, podsłuchiwałam troszkę). Zazwyczaj po prostu słucham historii ludzi, z którymi podróżuję. Nie oceniam ich, właściwie nic z nimi nie robię. Można powiedzieć, że marnuję swój czas, w dodatku zachowuję się niekulturalnie (nie tak mnie wychowała mama). I właśnie poruszyła mnie rozmowa mężczyzny (potocznie nazywanego dresem) ze swoją dziewczyną. Ona płakała, a on spytał ją (cytuję) „Pojebało Cię?”. Wtedy założyłam słuchawki i przypomniałam sobie piąte przykazanie. Wróciłam myślami do praktyk, które odbywałam w szpitalu. Byłam zauroczona panem o imieniu Franz (samo imię mnie rozczuliło, mam słabość do Kafki).

Wyobraźcie sobie szpital, ostatnie piętro, wchodzę przerażona, a tu prawdziwy dżentelmen. Taki z siwymi włosami, męską apaszką na szyi i w szlafroku – trochę niedzisiejszy na pierwszy rzut oka. Porozmawialiśmy, specjalnie nic nie zrobił, ale to „nic” czasem wydaje mi się tak odległe i utracone w tych, naszych, „lepszych” czasach. Pan Franz uraczył mnie rozmową, była piękna, słuchaliśmy się nawzajem, umiał powiedzieć „proszę”, „dziękuję”, a na koniec dodał, że rozmowa sprawiła mu ogromną przyjemność i bardzo żałuje, że to już koniec. Myślę, że miał ponad osiemdziesiąt lat i może nie pamiętał wszystkiego i nie mieści się z pewnością w jakiejś normie, ale nie zapomniał, jak to jest być kulturalnym, życzliwym człowiekiem.

W takim razie dziś przepis na chałkę, do której idealna jest herbatka z dżentelmenem (kardamon to w końcu afrodyzjak!).


Przepis znalazłam na blogu Moje Wypieki, a autorka jako źródło podaje książkę Nordic Bakery Cookbook Miisa Mink. Pulla to fiński chlebek, lekko słodki, któremu specyficzny smak nadaje kardamon. Jest to wypiek bardzo podobny do chałki lub brioszki. 

Składniki: 

30 g świeżych drożdży lub 15 g suchych drożdży
250 ml letniego mleka
szczypta soli
100 g drobnego cukru do wypieków + do oprószenia
1 łyżka zmielonego kardamonu (lub nasionek zmiażdżonych w moździerzu)
2 duże jajka, roztrzepane (3/4 do ciasta i 1/4 do posmarowania przed pieczeniem)
650 - 700 g mąki pszennej chlebowej
100 g masła, roztopionego i przestudzonego
50 g rodzynków
30 g płatków migdałów, do oprószenia


Mąkę pszenną (650 g) przesiać, wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżymi najpierw zrobić rozczyn). Dodać pozostałe składniki (uwaga: dodajemy 3/4 ilości roztrzepanych jajek) i wyrobić, pod koniec dodając rozpuszczony tłuszcz i rodzynki.
Wyrobić ciasto, odpowiednio długo, by było miękkie i elastyczne. W razie konieczności dosypać 3 łyżki mąki (nie więcej). Uformować z niego kulę, włożyć do oprószonej mąką miski, odstawić w ciepłe miejsce, przykryte lnianym ręczniczkiem, do podwojenia objętości (około 1 godziny).

Wyrośnięte ciasto podzielić na 3 części. Z każdej z nich uformować wałeczek o długości około 50 cm.
Dużą, płaską blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia lub matą teflonową. Na papierze ułożyć obok siebie wałeczki, zapleść w warkocz, zlepiając końce z obu stron i wkładając pod spód warkocza. Przykryć lnianym reczniczkiem, pozostawić w cieple do podwojenia objętości (około 30 minut).

Po wyrośnięciu wierzch posmarować pozostałym roztrzepanym jajkiem, oprószyć migdałami i cukrem.
Piec w piekarniku rozgrzanym do 200ºC przez około 25 - 30 minut, do złotego brązu. Wyjąć, wystudzić na kratce.

niedziela, 27 października 2013

BUŁECZKI HAMBURGEROWE


Obowiązkowa playlista do notatkiklik klik 

Ten weekend spędzam w iście amerykańskim stylu. W piątek na zamówienie mojej siostry zrobiłam genialne (naprawdę poezja!) pancakes z nutellą i orzechami, a dziś upiekłam bułki hamburgerowe. Cieszę się z nowych Burger Barów, ciągle pojawia się coś wartego naszej uwagi, a ich właściciele stawiają na jakość. Nie ma tam masówki, niekończących się bułek i mięsa ze sklepu za rogiem. Nie trzeba chyba nikomu uzmysławiać, jak bardzo nas to cieszy. My doświadczyłyśmy tego w Łodzi w Łódzkich Burgerach i w Warszawie w Mr.Pancake. Mam nadzieję, że dzięki takim projektom wyjdziemy z restauracji na ulice, to naprawdę świetny klimat.

Dzisiejszy dzień był strasznie zakręcony. Pogoda nie sprzyjała zdjęciom, i tak było bardzo ciemno, a ja dodatkowo nie mogłam się wyrobić z bułkami, frytkami i mięsem. Poziom mojej irytacji sięgał zenitu. Na szczęście udało się. Oto burger!

Przepis pochodzi z bloga Kwestia Smaku.
Składniki:

20 g świezych drożdży (w przepisie jest 9 g suchych drożdży instant, ja jednak wolę używać świeżych)
425 g lekko ciepłego mleka
790 g mąki pszennej
2 łyżeczki soli
5 i 1/2 łyżki cukru
6 łyżek (85 g) roztopionego masła (lub oleju roślinnego) - dałam masło
1 jajko

oraz:
oliwa z oliwek i roztrzepane jajko do posmarowania bułeczek
sezam do posypania

Drożdże wymieszać z lekko ciepłym mlekiem i odstawić na 5 minut. Mąkę przesiać do miski, dodać sól, cukier, masło lub olej oraz jajko. Wymieszać łyżką, następnie wlać mleko z drożdżami. Mieszać przez 2 minuty drewnianą łyżką lub miksować mieszadłem miksera na najmniejszej prędkości przez 2 minuty.

Wyrabiać rękami na podsypanym mąką blacie lub stolnicy przez 5 minut lub miksować hakiem miksera na średnio małych obrotach przez 5 minut, aż ciasto będzie miękkie, gładkie i plastyczne. Niezależnie od tego jaką metodę wyrabiania ciasta wybraliśmy (ręczną czy mikserem), należy wyłożyć ciasto na blat i powyrabiać je rękami przez 1 minutę. Uformować kulę z ciasta, umieścić ją w natłuszczonej misce, przykryć dokładnie folią spożywczą i wstawić do lodówki na całą noc lub maksymalnie na 4 dni. Jeśli planujemy piec bułeczki partiami w odstępach czasowych, możemy od razu podzielić surowe ciasto na części i umieścić je w oddzielnych miskach.

W dniu pieczenia wyjąć ciasto z lodówki i podzielić je na części o wadze około 85 gram (uwaga: podzieliłam je na części około 100 g, ale spokojnie wystarczą takie o wadze 85 g). Każdy kawałek ciasta wygniatać w dłoniach przez około pół minuty, aż się ociepli, będzie gładki i nabierze miękkości. Uformować kulki i ułożyć je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w odstępach minimum 7 cm od siebie. Posmarować oliwą aby nie obeschły i przykryć luźno przeźroczystą folią spożywczą, najlepiej wysmarowaną od spodu oliwą. Odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów na około 2 i 1/2 godziny, do czasu aż bułeczki urosną.

Piekarnik nagrzać do 205 stopni. Wierzch ciasta posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać sezamem. Wstawić do nagrzanego piekarnika do środkowej jego części i piec przez 14 - 15 minut na złoty kolor.


Smacznego!

niedziela, 20 października 2013

NAPÓJ SPALAJĄCY TŁUSZCZ


Dzisiejsza notka ma w sobie odrobinę obietnicy i magii, bo właśnie piję ten napój po raz pierwszy i szczerze powiedziawszy w głębi duszy liczę na to, że rano sama się nie poznam. Nie zostawiam wam za dużo tekstu do przeczytania, żebyście mogli pobiec do sklepu i przygotować sobie eliksir, który doskonale spala tłuszcz, a jednocześnie oczyszcza organizm. W dodatku właśnie odczuwam działanie rozgrzewające, a gdy dodamy miód to otrzymamy świetne lekarstwo na przeziębienie. Idealne na zimę. Zatem... na zdrowie!

Przepis pochodzi z książki A. Maciąg "Smak szczęścia". 

Składniki:

1 szklanka letniej wody
sok z 1 cytryny
sok z kawałka (3-4 cm) startego imbiru
dla zdrowych i zdeterminowanych opcjonalnie szczypta pieprzu cayenne

Do szklanki letniej wody dodaj świeżo wyciśnięty sok z cytryny i świeżo wyciśnięty sok z kawałka utartego korzenia imbiru. Nie wrzucaj całego kawałka imbiru do wody, tylko zetrzyj go na tarce o drobnych oczkach i wyciśnij sok przez kawałek gazy. Cała operacja trwa tylko chwilę. 
Dla wzmocnienia efektu spalania tłuszczu do napoju możesz dodać też szczyptę pieprzu cayenne, ale ostrożnie, ponieważ połączenie go z imbirem daje naprawdę rozgrzewający efekt.

Ze względu na podrażniające działanie imbiru i pieprzu cayenne napoju należy używać z umiarem. Niewskazany jest dla osób z przewlekłymi dolegliwościami układu pokarmowego i kobiet w ciąży.

niedziela, 13 października 2013

CROISSANTS


Nigdy nie jadłam prawdziwych croisssantów, ale mam nadzieję, że to jeszcze przede mną. Gdy byłam we Francji nie myślałam o szukaniu ich w lokalnych piekarniach. Właściwie, o dziwo, nawet w Paryżu nie przyszło mi do głowy by cokolwiek zjeść. Miałam wtedy jeden dzień na zmierzenie się z architekturą miasta. Najbardziej zachwyciły mnie mosty. Byłam po uszy zakochana w scenach z filmu "Incepcja", w których genialna Marion Cotillard i Leonardo DiCaprio spędzają ze sobą czas na jednym z paryskich mostów. Jednym słowem, nie w głowie mi były jakieś croissanty.

Teraz za to pokutuję. Gdy je upiekłam nie jestem nawet w stanie stwierdzić, jak daleko bądź jak blisko im do ideału. Bez porównania ciężko mi coś ocenić, jednak warto było podjąć to wyzwanie. Zawsze nieziemsko mnie cieszy możliwość rozwoju. 

Coś w nich jednak musi być, myślę, że mają w sobie zapowiedź dobrego dnia. Gdy są perfekcyjnie przygotowane, możemy być pewni, że wykonano naprawdę dużo pracy, aby tak wyglądały i dokładnie tak smakowały. Pewnie przez to dopracowanie, delikatność, może nawet urok, myślę, że przez to właśnie należą do paryskiej kultury. Prawdopodobnie, nigdzie nie będą smakowały tak jak właśnie tam.



Przepis pochodzi z bloga White Plate.

Croissants
/ok. 20 niedużych rogalików/

480 g mąki pszennej typ 550
140 g wody
140 g mleka
20 g miękkiego masła
20 g świeżych drożdży
30 g drobnego cukru (ale nie cukru pudru)
1 łyżeczka soli morskiej

dodatkowo:

200 g masła prosto z lodówki
mąka do podsypywania ciasta
1 jajko wymieszane z 1 łyżeczką wody i 1/2 łyżeczki soli


Dzień 1:

Zaczyn:

Drożdże połączyć z łyżeczką cukru, 2 łyżkami letniego mleka i 1 łyżeczką mąki. Wymieszać, odstawić na ok. 15 minut, by drożdże ruszyły.
Mąkę wymieszać z solą, pozostałym cukrem, wodą, mlekiem, wlać do niego zaczyn, dodać masło i zagnieść plastyczne ciasto. Powinno być gładkie i nie kleić się do rąk.
Z ciasta uformować okrąg o średnicy ok. 20-24 cm. Posypać go delikatnie mąką, zawinąć w folię spożywczą i schować do lodówki na noc.

Dzień 2:

Masło pokroić na grube plastry, które umieścić na folii spożywczej. Przykryć je od góry kolejnym kawałkiem folii i rozwałkować na kwadrat o boku 15 cm. Schować do lodówki.
Ciasto wyjąć z folii, rozwałkować na kwadrat o boku ok. 26 cm. Na środku położyć masło wyjęte z folii i zawinąć do środka cztery boki ciasta tak, by masło było zupełnie schowane w środku.

Wałkowanie 1:

Kwadrat delikatnie rozwałkować, by ciasto osiągnęło wielkość 20x60 cm.
Złożyć na trzy: najpierw dół składamy do środka, następnie górną warstwę ciasta: przypomina to składanie na trzy kartki papieru formatu A4.
Delikatnie oprószyć mąką, zawinąć w folię i schłodzić w lodówce przez 30 minut.

Wałkowanie i składanie 2 - jak wyżej (wałkujemy zawsze w tę samą stronę, a ciasto składamy tak samo)
chłodzenie 30 minut
Wałkowanie i składanie 3 - jak wyżej
chłodzenie 30 minut

Schłodzone ciasto wyjąć na blat oprószony mąką. Rozwałkować go ponownie, by osiągnął wielkość około 20 x 60 cm. Odciąć nierówne boki.
Odmierzyć równe pasma ciasta i wykroić z nich trójkąty równoramienne: moje miały 9 cm w podstawie, 14 cm wysokości, długość dłuższych ramion 15 cm (uwaga: przygotowałam sobie papierowy wzór, dzięki temu łatwiej było mi wycinać trójkąty).
Z tej wielkości wychodzą nieco mniejsze niż tradycyjne croissanty.
Jeśli chcemy, możemy na środku trójkąta umieścić ulubione nadzienie, pamiętając, że musi być to coś, co nie puszcza soku - radzę zrezygnować z owoców i rzadkich dżemów, na rzecz np. marcepanu, gorzkiej czekolady lub masy migdałowej.
Croissanta zwijamy zaczynając od podstawy. Kiedy jest uformowany, jego ramiona wyginamy delikatnie w dół.
Croissanty przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmarować jajkiem wymieszanym z wodą i solą, opcjonalnie posypać migdałami, mielonymi orzechami i odstawić do wyrastania na 1,5 h.


Piekarnik nagrzać do 220 st C.
Wstawić croissanty i piec ok. 5-8 minut - trzeba ich pilnować, mają tendencję do szybkiego rumienienia.
Ostudzić delikatnie na kuchennej kratce.

 

Smacznego!

sobota, 12 października 2013

ŁÓDZKIE BURGERY


Powoli odkrywamy ciekawe miejsca w Łodzi. Jeżeli szukacie otwartego na ludzi lokalu, w którym można szybko i smacznie zjeść, powinniście zajrzeć do Łódzkich Burgerów. Miejsce cechuje minimalizm, nie znajdziecie tam zbędnych dodatków, niepotrzebnych i niezrozumiałych pozycji w menu. Z samej nazwy wynika, czego możemy się spodziewać po wejściu, a więc robimy krok naprzód. 

zdjęcie: facebook

Klimat tego miejsca jest podobny do opisywanego przez nas wcześniej Mr. Pancake. Wygląda na amerykańską knajpkę, w której każdy czuje się swobodnie. Największym atutem są dobrej jakości produkty, które są podstawą, a jednocześnie kluczem do sukcesu. Miejsce tętni życiem. Pomimo natłoku ludzi, nie czeka się długo na swojego burgera. Nastawcie się na 15 minut oczekiwania, pysznego i pożywnego fast food'a.


Sprawdźcie sami i podzielcie się wrażeniami:
Łódzkie Burgery
ul.  Piotrkowska 138/140
Łódź

czwartek, 10 października 2013

POWIDŁA ŚLIWKOWE

Powidła na zdjęciu są jeszcze cieplutkie. Szybko podaję najprostszy przepis na świecie, a później sama wskakuję dalej pod kołdrę z gazetą i bułką z powidłami. Z każdym kęsem coraz bardziej czuć jesień. Pięknie. Cieszę się, że nie pada, można iść na spacer, świeci słońce. 

Każda pora rządzi się swoimi prawami. Jesienią jeszcze często pojawiamy się na dworze, jednak równie chętnie przykrywamy się kocami, pijemy herbaty cynamonowe i zaszywamy się z lekturą w łóżku. Kocham zapachy jesieni. Dla mnie to jak bomba witaminowa, która daje mnóstwo energii. Śliwki gotujemy przez trzy dni, wyobrażacie sobie jak pięknie pachną? 
Od nowa piekę jabłeczniki, bułki, niedługo chleby. Jesień to same pyszności.



Umyte śliwki pestkujemy i wrzucamy do garnka z grubym dnem. Gotujemy tak długo aż zostanie około 1/3 początkowej objętości. Mi zajęło to dwa dni gotowania na małym ogniu po kilka godzin dziennie. Musicie uzbroić się w cierpliwość i uważać, aby nie przypalić śliwek - im gęstsze tym częściej mieszamy.

Przygotowałam jeden słoiczek bez cukru, a do drugiego dodałam 2 łyżeczki cukru i pół łyżeczki cynamonu. Wszystko zależy od waszej fantazji. Jeśli chcecie słodzić to zróbcie to pod koniec.

Smacznego!

poniedziałek, 30 września 2013

DROŻDŻÓWKI Z SEREM


Głównym i jedynym bohaterem dzisiejszej notatki jest drożdżówka z serem. A z racji tego, że dziś jest Dzień Chłopaka to do pieczenia mamy nawet dobraną ścieżkę dźwiękową. Ja wybrałam dwa kawałki - ten i ten, ale możecie zostawić w komentarzu swoje typy na dziś. Śmiało.

Na dziś mam też dla was fragment jednej z moich ulubionych książek:

"Pewnego razu w Princeton otrzymałem pocztą pudełko ołówków. Były ciemnozielone i miały złotymi literami wypisane: „NAJDROŻSZY RICHARDZIE, KOCHAM CIĘ! PUTSY”. To była Arlene (nazywałem ją Putsy). No cóż, jest mi miło, ja też ją kocham, ale – wiecie, jak to jest z ołówkami – z roztargnienia zostawia się je wszędzie: pokazujesz profesorowi Wingerowi jakiś wzór lub coś innego i zostawiasz mu ołówek na biurku. W tamtych czasach nie mieliśmy dodatkowego wyposażenia, więc nie chciałem, żeby się zmarnowały. Wziąłem z łazienki żyletkę i zestrugałem napis z jednego z nich, żeby sprawdzić, czy da się ich używać.

Następnego ranka przychodzi list. Zaczyna się od słów: „CO MA ZNACZYĆ TO WYCINANIE IMIENIA Z OŁÓWKÓW?” I dalej: „Czy nie jesteś dumny z tego, że cię kocham?” Potem: „A CO CIEBIE OBCHODZI, CO MYŚLĄ INNI?”. Więc musiałem używać ołówków z napisami. A co miałem zrobić?" 
Richard P. Feynman - "A co ciebie obchodzi co myślą inni?"


Dobrze jest być kobietą.

Składniki:
Przepis pochodzi z książki: Drożdżowe Wypieki, Małgorzaty Zielińskiej (odrobinę zmodyfikowany)
Z podanego przepisu wychodzi 8 drożdżówek.

Ciasto:
250 g mąki (dałam więcej, ponieważ ciasto było zbyt luźne)
10 g świeżych drożdży
40 g cukru
1 jajko
50 g masła lub 1/2 szklanki oleju (dałam masło)
1/2 szklanki mleka
szczypta soli

Nadzienie:
300 g białego sera (np. President w wiaderku)
3 łyżki cukru pudru
1 żółtko
1 łyżka cukru waniliowego (opcjonalnie)

Do posmarowania: roztrzepane jajko

Na początku przygotowujemy zaczyn: należy wymieszać drożdże z odrobiną cukru i mleka, odstawić do rośnięcia na kilka minut.
W tym czasie lekko podgrzewamy mleko, mieszamy je z masłem lub olejem, cukrem i solą. Kiedy lekko przestygnie, łączymy z jajkiem, a następnie dodajemy do mąki wymieszanej z zaczynem.
Wyrabiamy gładkie ciasto. Pozostawiamy przykryte w temperaturze pokojowej na 1-1,5 h., aż podwoi swoją objętość. Możemy też wstawić miskę z ciastem do piekarnika z włączoną lampką (bez temperatury).
Czekając, aż ciasto urośnie, przygotowujemy nadzienie serowe. W tym celu ucieramy wszystkie składniki na gładką masę.

Z ciasta formujemy okrągłe bułeczki, układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pozostawiamy je do wyrośnięcia na 30 minut (teraz też możemy wstawić blachę do piekarnika z włączoną lampką). W każdej bułeczce robimy płaskie zagłębienie dnem filiżanki lub szklanki, a następnie napełniamy je nadzieniem. Drożdżówki smarujemy roztrzepanym jajkiem. 
Piekarnik nagrzewamy do 200 st C. Wstawiamy drożdżówki i pieczemy 15-20 minut, do zrumienienia. Po wyjęciu z piekarnika czekamy aż wystygną na kratce. 

Uwaga autorki: wszystkie nadwyżki drożdżówek można zamrozić - zawijamy każdą osobno w folię aluminiową, a potem wkładamy tak owiniętą i jeszcze zamrożoną na około 10 minut do rozgrzanego piekarnika. Żeby się nie zaparzyła, można pod koniec uchylić folię.

Smacznego!

wtorek, 24 września 2013

ORZECHOWY KURCZAK Z SOSEM Z OWOCÓW GRANATU


Zapach podczas przygotowywania dzisiejszego obiadu roznosi się po całej kuchni. Ja kocham taką kuchnię, taką, która wpływa na nasze zmysły. Nie możemy pozostać wobec niej obojętni. Dla mnie gotowanie to mieszanie smaków. Moja babcia nie dałaby granatów na obiad, a być może mizerię bądź buraczki. Nie narzekam, doceniam kuchnię naszych mam, babć, nawet prababć. Naprawdę dla mnie to coś niezwykłego i chętnie uczę się pod okiem doświadczonych kucharzy. Kiedy jednak mam czas i towarzyszy mi Michalina to próbujemy zrobić coś zupełnie innego. Myślę, że potrzeba nam dziś odwagi i odrobiny szaleństwa, bo mamy wiele możliwości, z których kiedyś nie można było skorzystać. Dostępność produktów każe nam z kolei uważać, aby nie skazywać siebie na bylejakość i skrajne lenistwo. Jak we wszystkim warto zachować złoty środek.

Ważne, aby nie zatrzymywać się na tym, co znane i bezpieczne. Zróbmy krok naprzód i nie zrażajmy się błędami, pozwólmy sobie łączyć smaki, zaskoczmy siebie samych. Zaprośmy do gotowania przyjaciół, męża, a może i dzieci. Po prostu próbujmy.

Przepis pochodzi z bloga Kwestia Smaku.

Składniki na dwie porcje:

1 duża pierś z kurczaka lub 2 mniejsze
1 jajko, roztrzepane
1/2 szklanki drobno posiekanych orzechów włoskich
1/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżki masła
olej roślinny do smażenia

Sos z granatów:

1/3 szklanki białego wina
1 łyżka drobno posiekanej cebulki
1/4 szklanki bulionu z kurczaka
1/3 szklanki soku wyciśniętego z ziarenek granatu
2 łyżeczki miodu
4 łyżki wyłuskanych ziarenek granatu
świeżo zmielony czarny pieprz
2 łyżki posiekanego szczypiorku

Najpierw przygotowujemy sos z granatów. Do rondelka wlewamy wino i dodajemy cebulkę, dusimy na wolnym ogniu aż większość płynu wyparuje. Wlewamy bulion z kurczaka, sok z granatu i gotujemy przez około 5 minut aż sos się zredukuje o połowę. Dodajemy miód i gotujemy aż sos zgęstnieje. Na koniec mieszamy z ziarenkami granatu i doprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem

Pierś kurczaka kroimy w poprzek i roztłukujemy tłuczkiem na filety o grubości około 1/2 cm. Doprawiamy solą, następnie obtaczamy w jajku i na końcu w mieszance posiekanych orzechów włoskich i mąki. Rozgrzewamy patelnię z 1 łyżką masła i kilkoma łyżkami oleju roślinnego. Smażymy piersi przez 3 - 4 minuty z każdej strony na złoty kolor. Podawać z sosem z granatów i posiekanym szczypiorkiem.

Smacznego!
 

poniedziałek, 23 września 2013

ORZECHOWE CIASTECZKA

 
Na pierwszy dzień kalendarzowej jesieni - orzechowe, kolorowe ciasteczka w kształcie listków. Polecamy przygotowanie ich wszystkim rodzicom z dziećmi, gdy za oknem leje deszcz (tak jak dziś). W końcu ile można malować farbkami, którymi nie wolno się ubrudzić i trzymać w naszej ukochanej kuchni? Zabawa, jak z plasteliną, tyle że jeszcze lepsza - można się przy okazji najeść :)

Składniki:

170g masła
1 jajko
1 szklanka cukru pudru
2,5 szklanki mąki
1/4 łyżeczki soli
100g orzechów laskowych, niełuskanych
barwniki*

Orzechy rozłupujemy i siekamy drobno. Wszystkie składniki umieszczamy w misie miksera i dobrze miksujemy. Ręką zagniatamy i formujemy kulę. Wkładamy ciasto do lodówki na godzinę. Po tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180stopni. Rozwałkowujemy ciasto i wycinamy ciastka. Pieczemy przez 10-15minut. Gdy ostygną, warto ozdobić je rozpuszczoną w gorącej kąpieli czekoladą.

* Wersja z barwnikami: W misie miksera umieszczamy wszystkie składniki i dobrze miksujemy. Ciasto dzielimy na 3 kawałki. Do każdej części dodajemy odpowiedni barwnik i miksujemy dokładnie do rozprowadzenia koloru. Wkładamy do lodówki na godzinę. Po tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180stopni. Rozwałkowujemy każdą kulkę i tworzymy mozaikę. Wycinamy ciastka.

Dobra rada: Zostawcie mały kawałek ciasta bez barwników (tak aby starczyło na wycięcie 3-4 ciastek). Uformujcie ciasteczka i połóżcie na każdej blaszce pomiędzy kolorowymi ciastkami. Dzięki temu łatwiej zorientujecie się, kiedy Wasze ciasteczka są gotowe.

sobota, 21 września 2013

BUŁECZKI NA PODWIECZOREK


Domowe pieczywo to dla mnie coś wspaniałego. Zapach bułek przyciąga całą moją rodzinę do kuchni i  mimo, że początkowo jedliśmy je tylko z miodem, szybko stały się stałym elementem śniadań i kolacji. Są maślane i delikatnie słodkie - pyszne!
Jak formować bułki i chleby nauczyła mnie Liska na jednych ze swoich warsztatów. Nie jest to nic trudnego - przysięgam, że satysfakcja z domowego pieczywa jest ogromna i warto poświęcić na to trochę czasu. Gdy ja wyjmuję gorące bułki z piekarnika i przekładam je do koszyczka, moja mama za każdym razem podejrzliwie na mnie patrzy. Wszystko dlatego, że tak bardzo się cieszę. 

Przepis pochodzi z bloga Pracownia Wypieków.


Składniki na około 16 bułeczek:

30 g drożdży świeżych
1 szklanka (200 ml) zsiadłego mleka, jogurtu lub maślanki
1/4 szklanki wody
2 łyżki cukru
60 g miękkiego masła
1 jajko
2 łyżeczki soli
600 g mąki


Wszystkie składniki mieszamy ręcznie lub mikserem. Wyrabiamy gładkie ciasto, z którego formujemy kulę. Przykrywamy ją ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na ok 1-2 h. Można włożyć ciasto przykryte ściereczką do piekarnika, który ma jedynie włączone światło, bez żadnej temperatury - ciasto wtedy pięknie rośnie.
Gdy ciasto wyrośnie formujemy z niego bułeczki - w tym filmiku (od 1:15) możecie zobaczyć, jak to prawidłowo wykonać. Dobrze jest na dłonie wylać odrobinę oliwy, ponieważ ułatwi to pracę z ciastem. Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawiamy, przykryte ścierką, do wyrośnięcia na około 30 minut. Nacinamy bułeczki ostrym nożem lub nożyczkami. Posypujemy lekko mąką. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni i pieczemy około 15 minut lub do czasu zarumienienia.

Smacznego!

piątek, 20 września 2013

SERNIK ŚLIWKA W CZEKOLADZIE


Sernik to dla mnie wyzwanie, ten jest moim pierwszym. Przygotowałam go na swoje urodziny. Uwielbiam białą czekoladę, dlatego wybrałam akurat to ciasto z książki "Słodkie" Elizy Mórawskiej i okazało się, że strach ma wielkie oczy. Zawsze bałam się serników, a naprawdę nie ma czego! Jeśli chcecie dowiedzieć się jak upiec idealny sernik przeczytajcie wskazówki Doroty, ze strony Moje Wypieki. Na pewno się uda :)

Polewę można zastąpić gorzką czekoladą.



Spód:

200 g cukierków śliwka w czekoladzie (najlepsze to Nałęczowskie)
100 g masła
100 g brązowego cukru
100 g mąki plus 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko

Cukierki, masło i cukier włożyć do garnuszka i podgrzewać na małym ogniu, aż czekolada i masło się rozpuszczą. Zdjąć z ognia, odstawić na 10-15 minut, następnie zmiksować na puree.
Dodać mąkę i jajko, dokładnie wymieszać.
Piekarnik nagrzać do 190 st C.
Tortownicę o średnicy 24 cm wyłożyć papierem do pieczenia, posmarować masłem, wysypać tartą bułką (lub mąką). Przełożyć do niej ciasto - będzie gęste i lśniące. Wyrównać wierzch, wstawić do piekarnika i piec 15 minut.

W tym czasie przygotować masę serową:

200 g serka waniliowego (dowolnego)
600 g trzykrotnie mielonego twarogu (może być również z wiaderka)
250 g cukru pudru
4 jajka

Sery umieścić w misce, zmiksować z cukrem, następnie dodawać po jednym jajku. Nie należy miksować zbyt długo, wystarczy kilka minut.
Wyjąć z piekarnika tortownicę ze spodem, wlać masę serową, wstawić do piekarnika, zmniejszyć temperaturę do 160 st C i piec 50 minut.
Wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i ostudzić sernik w piekarniku.

Po całkowitym ostudzeniu, przygotować wierzch:

200 g białej czekolady
5 łyżek niesłodzonego mleka skondensowanego lub śmietanki 36%
100 - 150 g cukierków śliwka w czekoladzie, bardzo drobno pokrojonych (opcjonalnie)

Czekoladę i śmietanę umieścić w szklanej misce ustawionej na garnku z gotującą się wodą. Mieszać do czasu, aż się rozpuści. Polać wierzch sernika.
Cukierkami obsypać brzeg ciasta i odstawić do czasu, aż polewa czekoladowa stężeje.

Smacznego!

czwartek, 19 września 2013

PIZZA

Mój brat spytał mnie, gdy zagniatałam ciasto:
- A będzie mięso?
- Nie. - odpowiedziałam.
- A pieczarki?
- Nie...
- To co to za pizza?!

Teraz przynajmniej wiecie, czego możecie się spodziewać.
To mój ulubiony przepis na pizzę. Ciasto jest proste, szybkie i smaczne. Dodatki oczywiście możecie modyfikować, ba, nawet to jest wskazane (co kto lubi!). Ja jednak zakochałam się w połączeniu sosu pomidorowego, mozzarelli, oliwek, a to wszystko z dodatkiem świeżej bazylii. Dla mnie jest to połączenie idealne.
Wiele bym dała, by zjeść prawdziwą włoską pizzę w pełnym słońcu. Byle jak najdalej stąd, bo wierzcie mi lub nie, ale naprawdę lato już nie wróci. Włączyli kaloryfery, ciągle pada, krótkie spodenki są już zdecydowanie passé, a moja tęsknota za tą porą roku osiągnęła zenit właśnie dziś.


Przepis pochodzi z bloga Elizy Mórawskiej - White Plate.



Składniki na ciasto:

160 g mąki
10 g świeżych drożdży (lub 1 łyżeczka suszonych instant)
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki cukru
100 ml wody
1-2 łyżeczki oliwy z oliwek

Z podanych składników zagniatamy ciasto (możemy zrobić to mikserem). Z ciasta lepimy kulkę, którą smarujemy oliwą, przekładamy do miski, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy na 1-2 godziny by ciasto urosło.

Sos pomidorowy:

150 g pomidorów z puszki
1 łyżka oliwy
1 ząbek czosnku, drobno pokrojony
1/2 łyżeczki suszonego oregano
1/2 łyżeczka suszonej bazylii
1/4 łyżeczki cukru
1/2 łyżeczki soli
odrobina pieprzu

Wszystkie składniki umieścić w garnuszku. Doprowadzić do wrzenia, następnie zmniejszyć ogień i gotować 10 minut. Ostudzić.

Ciasto rozwałkować na okrąg o średnicy ok. 30 cm (im cieńszy spód, tym szybciej się upiecze). Ja najczęściej wałkuję tylko w początkowej fazie, później rozciągam ciasto palcami na pożądaną grubość. Na wierzchu ułożyć kulkę mozzarelli pokrojonej w małe plasterki, oliwki, świeże zioła. Brzegi ciasta delikatnie posmarować oliwą z oliwek.
Piekarnik rozgrzać do 260 st C. Wstawić pizzę i piec 10-15 minut: czas pieczenia zależy od grubości spodu pizzy. Jeśli jest bardzo cienki, pizza może być gotowa już po około 8 minutach.

Smacznego!

wtorek, 17 września 2013

ZUPA KREM Z DYNI I POMIDORÓW


Za oknem typowa, szara jesień, a w kuchni bogactwo kolorów i smaków. Atmosfera na zewnątrz silnie oddziałuje na mnie i pogarsza mój nastrój, dlatego w takie dni najchętniej zamknęłabym się w kuchni z moim "warzywniakiem".


Zupa jest bardzo rozgrzewająca- to za sprawą dodanego imbiru. Świetna na okres przeziębień i deszczową pogodę.


Składniki:

0,5 kg dyni
0,5 kg pomidorów*
0,5 l bulionu/wody
2 cebule średniej wielkości
2 ząbki czosnku
1 łyżka startego imbiru
gałka muszkatołowa, pieprz, sól, bazylia

Dynie obieramy, kroimy, zalewamy bulionem/wodą i gotujemy, aż zmięknie (ok. 15min). Dodajemy obrane ze skórki pomidory. Na patelni podsmażamy cebulę z czosnkiem i wrzucamy do gotującej się zupy. Całość miksujemy blenderem (lub przeciskamy przez sitko). Doprawiamy imbirem, gałką muszkatołową, pieprzem, solą i bazylią do smaku. Podawać z grzankami.


*najlepiej pomidory lima

poniedziałek, 16 września 2013

CIASTO Z ABERDEEN


Wielokrotnie dzięki jedzeniu przywołuje jakieś wspomnienia. Pierogi kojarzą mi się ze świętami, o schabowym i mizerii myślę, gdy jestem za granicą, dzieciństwo to kopytka z bułką tartą. Czasami mówię do Michaliny "a pamiętasz jak byłyśmy... i jadłyśmy tam...". 
Życie kręci się w okół jedzenia. Nie wiem dlaczego, ale teraz chodzi za mną pasta pistacjowa. Jestem bliska wysłania zgłoszenia do "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie", bo mam wrażenie, że to produkt zaginiony. A szkoda.

Moja mama z pieczeniem ciast ma niewiele wspólnego, właściwie nie robi tego prawie nigdy. Ale gdy już się podejmie to zawsze wychodzi coś pysznego. Przepis na ten wypiek przywiozła ze Szkocji, w której spędzała wakacje razem z moją siostrą i kuzynką. Wiem, że były to niezapomniane chwile, a dzięki ciastu może tam powrócić.

Składniki:

250 g masła
250 g rodzynek
250 g brązowego cukru
1/2 łyżeczki cukru waniliowego
250 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka

Pierwsze trzy składniki roztopić w garnku, ciągle mieszając przez około 3 minuty. Poczekać chwilę, aż delikatnie ostygnie, następnie dodać pozostałe składniki i wymieszać wszystko razem w garnku. Piec 20 minut w 160 stopniach.

Smacznego!


środa, 11 września 2013

SZARLOTKA POLSKA


Za oknem coraz bardziej szaro, deszczowo, jesiennie. Lato powoli odchodzi w zapomnienie. Są też dobre strony. Mogę zapalić cynamonową świeczkę, wypić gorącą czekoladę, schować się pod kocem i poczytać książkę. Lepiej smakują też jabłka, śliwki. Jesienią mogłabym piec ciasta każdego dnia.
Czasami ktoś pyta mnie, co jest moją inspiracją. Myślę, że kieruję się najbardziej porami roku. Próbuję dostosować się do tego, co nam daje natura w postaci owoców czy warzyw i wkomponować je w codzienne posiłki.

Przepis, lekko zmodyfikowany, pochodzi z książki E. Mórawskiej "Słodkie".

ciasto:

300g mąki pszennej
150 g masła
3 żółtka
100 g cukru
80 g śmietany 18%
1/8 łyżeczki sody oczyszczonej

jabłka:

1 kg jabłek
100 g cukru
1/2 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki goździków, utłuczonych w moździerzu
1/8 łyżeczki gałki muszkatołowej

ciasto:
Z wymienionych składników zagnieść ciasto - powinno być gładkie, nie lepić się do rąk, ale też niezbyt twarde. Ciasto dzielimy na 2 części i odkładamy, by odpoczęło. W tym czasie przygotowujemy jabłka.

jabłka:
Jabłka obrać i pokroić w ćwiartki. Na patelni rozpuścić masło, wrzucić jabłka, chwilę podsmażyć, ciągle mieszając. Kiedy zaczną mięknąć, dodać cukier i przyprawy. Poddusić, aż zaczną się rozpadać. Ostudzić.

Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Wylepić spód połową ciasta - powinien być możliwie jak najcieńszy. Ponakłuwać widelcem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 10 minut. 

Wyjąć ciasto z pieca, jabłka wyłożyć na podpieczony spód. Pozostałą część ciasta pokruszyć na owoce. Wstawić do piekarnika i piec kolejne 40 minut. Należy sprawdzać, czy ciasto nie przypieka się za bardzo. Czas pieczenia zależy od piekarnika i wielkości formy.

Upieczoną szarlotkę ostudzić w formie, posypać cukrem pudrem. Możemy zaszaleć i do cukru pudru dodać cynamon. 

Smacznego! :)