menu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DESERY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DESERY. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 czerwca 2014

GOFIARNIA




Za każdym razem, gdy odwiedzam Warszawę staram się zajrzeć w ciekawe kulinarne miejsca. Tym razem trafiłam do Gofiarni. 

Uwielbiam gofry, chyba wszystkim kojarzą się one z morzem i wakacjami. Razem z rodzicami każde lato mojego dzieciństwa spędzaliśmy nad naszym polskim morzem i teraz wiele bym dała za spacer po niezatłoczonej plaży, po deptaku bez ludzi handlującymi ubraniami albo zabawkami. Moje najwcześniejsze wspomnienia związane z goframi to gigantyczna ilość sztucznej bitej śmietany i wtedy wydawało mi się, że to najlepszy możliwy wariant.

W Gofiarni wybór jest ogromny. Pierwsze, co mnie zachwyciło to ciasto - waniliowe, piernikowe czy razowe. Możemy zjeść gofry na słodko lub na słono, a dodatki nie są banalne i oklepane. Możemy znaleźć propozycje, które będą dobre na kaloryczny deser, ale jedząc gofra na słono myślę, że najemy się do syta zapewniając sobie pyszny obiad. Myślę, że zdjęcia zachęcą Was do odwiedzenia tego miejsca. Ulica Puławska ma więcej kulinarnych perełek. To tam próbowałam kuchni gruzińskiej, tam znajduje się  restauracja Bułkę przez bibułkę, w której zjadłam genialny zestaw śniadaniowy. Wieczorem, tego samego dnia, staraliśmy się odtworzyć ten smak w domu.

Cieszę się, że ktoś dał gofrom drugie życie i stworzył alternatywę, którą warto docenić. Dobrze, że przestaje nam być wszystko jedno, bo to przecież "tylko" jedzenie. Coraz częściej spotykam się z inicjatywami ludzi z wyobraźnią i pasją, co napawa mnie dumą i nadzieją.




gofr z syropem klonowym, masłem i świeżym tymiankiem

gofr z czekoladą i bananami, w tyle gofr z masłem arachidowym i dżemem truskawkowym


Gofiarnia
ul. Puławska 11, wejście od Goworka
Mokotów, Warszawa

niedziela, 2 marca 2014

OPONKI


Piszę notatkę, co jakiś czas wyglądam za okno, słońce pięknie świeci. Wy też czujecie już wiosnę? Dawno nie byłam tak uzależniona od sprawdzania prognozy pogody i póki co mogę spać spokojnie. Czekam na rower, spacery, dłuższe wieczory.



O ile mnie pamięć nie myli to wydaje mi się, że kiedyś można było zjeść takie na ulicy Mostowej w Bydgoszczy. Pamiętam, że zawsze gdy je mijałam to ciężko było mi przejść obojętnie i musiałam kupić paczuszkę. Teraz mam lepszą wersję. Lepszą, bo domową.

Przepis: E. Mórawska "Słodkie".

Składniki:

200 g białego sera w kostce
1 jajko
cukier waniliowy
1 łyżeczka sody
ok. 1,5 szklanki mąki (w zależności od rodzaju sera), dosypujemy stopniowo

Z podanych składników zagnieść ciasto. Nie może kleić się do rąk, powinno przypominać ciasto na kopytka.
Wałkować na stolnicy podsypanej mąką, by nie kleiło się do wałka, o grubości ok. 3 mm. Wykrawać szklanką koła, a środek małym kieliszkiem. 
Wrzucać na gorący olej, smażyć na złocistobrązowo, patyczkiem przewracać na drugą stronę.
Przełożyć na tacę wyłożoną papierową serwetką i kiedy przestygną, posypać cukrem pudrem. 

Smacznego!

sobota, 1 marca 2014

SERNIK CZEKOLADOWY Z ODROBINĄ CHILLI


To, co dziś napiszę odstaje trochę od tradycyjnych tekstów, do których część z Was mogła już przywyknąć. Zazwyczaj daleka byłam od dzielenia się osobistymi sprawami.
Dziś obserwowałam, jak moja koleżanka miała robiony próbny ślubny makijaż. I choć byłam odrobinę zaspana i być może niewiele było po mnie widać to jestem bardzo wzruszona. Teraz, gdy wspominam nasze wspólne wakacje w Hiszpanii to wszystko wydaje mi się nieprawdopodobne i magiczne. Wtedy dalekie nam było wybieranie sukni ślubnej czy decydowanie o liczbie gości.
Być może to nieodpowiednie wyznania jak na obecne czasy, w których relacja z człowiekiem jest niekiedy wytworem emotikonek i zbiorem wymienionych e-maili, bo brak nam czasu na spotkanie. Kiedyś napisałam takie zdanie: "Wszystko, co mam jest zasługa tych, których kochałam i tych, którzy mnie kochali.". I dziś się pod tym podpisuję.

Ten sernik też jest taki. Przygotowywany wspólnie, wieczorem, tak jak lubię najbardziej. Spędzenie czasu w kuchni było szansą na odklejenie się od ekranu komputera i cieszenie się sobą. Dziś brakuje mi tylko jednej osoby. 


Bałam się, że sernik czekoladowy nie będzie w moim typie. Nie przepadam za lodami czekoladowymi, unikam gorzkiej czekolady, ale ten sernik jest genialny.

Składniki na spód:

opakowanie czekoladowych ciastek z dziurką (160g)
50g roztopionego masła
2 łyżki gorzkiego kako

Ciasteczka kruszymy. Do roztopionego masła dodajemy kakao i mieszamy aż nie będzie grudek, dodajemy do ciasteczek i mieszamy do połączenia składników. Taką masę wysypujemy na tortownicę (spód wykładamy papierem, a boki smarujemy masłem) i staramy się wcisnąć ciastka w dno. Wstawiamy do lodówki na czas przygotowywania masy serowej.

Masa serowa:

400 g twarogu sernikowego (użyłam sera z wiaderka, Piątnica)
400 g serka mascarpone
3 łyżki mąki ziemniaczanej
1 szklanka cukru
2 łyżki cukru waniliowego
1/3 szklanki śmietany 30%
2 łyżki gorzkiego kakao
4 jajka
200 g gorzkiej czekolady

Ucieramy w misie miksera twaróg, serek mascarpone, mąkę cukier oraz cukier waniliowy. Ważne, aby miksować krótko i na najniższych obrotach tylko do połączenia składników. Śmietankę podgrzewamy i mieszamy z kakao, a gdy odrobinę przestygnie to wlewamy masę do misy z resztą składników. Wbijamy po jednym jajku, miksujemy krótko po każdym z nich. Na końcu dodajemy roztopioną w kąpieli wodnej czekoladę (powinna być delikatnie ciepła). Wszystko z miksować na gładką masę. 

Masę wylewamy na wcześniej przygotowany spód i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni C. Po 15 minutach zmniejszamy do 120 stopni i pieczemy przez 90 minut. Po tym czasie uchylamy lekko drzwiczki piekarnika i dajemy sernikowi godzinę na ostygnięcie. Po tym czasie możemy wyjąć sernik na blat kuchenny i zająć się przygotowywaniem polewy.

Polewa:

100 g gorzkiej czekolady
1/2 szklanki śmietany 30%
2 łyżki kakao
do smaku: chilli i cynamon (opcjonalnie)

Do garnuszka wlewamy śmietanę i wsypujemy kakao. Trzymamy przez chwilkę na małym ogniu, cały czas mieszając, aby składniki się połączyły. Zdejmujemy z ognia i dodajemy połamaną gorzką czekoladę. Mieszamy aż czekolada całkowicie się roztopi. Na końcu dodajemy przyprawy. Tutaj macie całkowitą dowolność. Ja dałam mniej więcej 1/2 łyżeczki chilli i 1/4 łyżeczki cynamonu. Choć teraz uważam, że spokojnie mogłam zaszaleć i dać więcej - najlepiej smakujcie polewę, stopniowo dodając przyprawy.

Uwagi:

1. Sernik warto piec w kąpieli wodnej. Do nagrzanego piekarnika wstawiamy na dno naczynie żaroodporne wypełnione wrzącą wodą.
2. Piekłam ciasto w tortownicy o średnicy ok. 23 cm i nie mogłam wlać całej przygotowanej masy. Zostało jej niewiele, ale jednak radzę wybrać większą blachę (minimum 26 cm).
3. Sernik ma to do siebie, że najlepiej przygotowywać go dzień przed planowanym podaniem. Zazwyczaj robię go wieczorem i wtedy całą noc sernik odpoczywa w lodówce. 

Smacznego!


wtorek, 4 lutego 2014

CIASTO MARCHEWKOWE


Nigdy nie przypuszczałabym, że będę przygotowywać ciasto, w którym są marchewki. Kilka razy wybierałam je w kawiarni, ale ani razu nie byłam dostatecznie zmotywowana by zrobić je samodzielnie w domu. Ile bym nie zjadła to kompletnie nie mam dość. Od dziś mam mnóstwo czasu, więc mam nadzieję, że i wy i ja nie będziemy się nudzić. Część znajomych wraca po sesji do domu i cieszę się, że będzie dla kogo piec i gotować. Luty to będzie miesiąc pełen kulinarnych podróży.

Przepis pochodzi z mojej ulubionej książki Elizy Mórawskiej "Słodkie".

Składniki:

4 jajka
250 g drobnego cukru
180 g masła, stopionego i ostudzonego
300 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżeczki przyprawy do piernika
400 g marchwi, obranej i startej na tarce
1 tabliczka (100 g)mlecznej czekolady, posiekana na małe kawałki

Temperatura: 180 stopni
Keksówka (24 cm) nasmarowana masłem i wysypana bułką tartą.

Jajka utrzeć z cukrem, następnie dodać stopione masło i wymieszać. Mąkę, proszek, sodę, przyprawę do piernika i cynamon wymieszać w misce, a następnie połączyć z jajkami. Na końcu dodać tartą marchew i posiekaną czekoladę. Wymieszać łyżką.

Keksówkę nasmarować masłem i wysypać bułką tartą. Przelać ciasto do formy i wstawić do nagrzanego piekarnika na 50-60 minut.

Pozostawić w formie na ok. 15 minut, następnie przełożyć na kratkę kuchenną do całkowitego ostygnięcia.

Smacznego!



niedziela, 19 stycznia 2014

SERNIK KAJMAKOWO - MIGDAŁOWY



W Poznaniu w Cafe La Ruina zakochałam się w sernikach po uszy, miłość na wieki - serio. Gdybym mogła to spędzałabym swoje życie na Śródce. Pamiętam swoją wizytę tam. Naczytałam się tyle dobrego o tym miejscu, że miałam wrażenie, że biorę udział w czymś niezwykłym.A wszystko dzięki Elizie Mórawskiej, dlatego też przepis pochodzi z jej książki "Słodkie" (jak się uczyć to od najlepszych).
 

Skoro pogodziłam się z tożsamością nierozważnej i romantycznej to pozwalam sobie bez wyrzutów sumienia na skok w bok i zjedzenie w pojedynkę dużych ilości sernika. Tutaj warto zgrzeszyć, wszystko będzie wam wybaczone.


Składniki na spód:

300 g kruchych ciastek (użyłam ciastek zbożowych)
75 g masła, stopionego i ostudzonego
800 g sera kremowego, mielonego (użyłam sera z wiaderka, President)
200 g cukru pudru
2 jajka
30 g mąki ziemniaczanej

wierzch:

100 g masy karmelowej
płatki migdałów

Uwaga: ważne, by składniki na sernik wyjąć około trzy godziny wcześniej (powinny być w temperaturze pokojowej)

Temperatura piekarnika: 130 stopni
Tortownica około 24-26cm, spód wykładamy papierem, a boki smarujemy masłem

Ciastka miksujemy z masłem, wylepiamy nimi spód tortownicy wyłożonej papierem, a następnie wkładamy blachę do lodówki. Do miski wkładamy ser i miksujemy go z cukrem przez 2 minuty, następnie dodajemy po jednym jajku i na końcu wsypujemy mąkę ziemniaczaną.

Wyjmujemy tortownicę z lodówki, wylewamy na spód masę, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez około 1,5 godziny - sernik jest upieczony, kiedy środek jest ścięty. Studzimy przy wyłączonym piekarniku i uchylonych drzwiczkach przez około godzinę.

wierzch

Masę karmelową delikatnie podgrzewamy, polewamy nią masę serową, posypujemy płatkami migdałów i odstawiamy do całkowitego zastygnięcie. Najlepiej odstawić sernik na 12 godzin do lodówki.

Uwaga: mój sernik był pieczony w kąpieli wodnej - na samym dole piekarnika postawiłam naczynie żaroodporne wypełnione wrzącą wodą; dzięki temu unikniemy pęknięć na środku sernika podczas studzenia



środa, 22 maja 2013

ZAPIEKANE BANANY Z CZEKOLADĄ

 
Z okazji zdania kolokwium szybki, prosty deser dla Ani - banany z czekoladą.

Składniki:

dwa banany
3 kostki czekolady

Wykroić skórkę banana -tak jak na zdjęciu. Kostkę czekolady przekroić na cztery kawałki. Powtykać je w banana, zachowując odstęp. Całość włożyć do nagrzanego piekarnika do 180 stopni* i piec około 15 minut, aż czekolada się rozpuści, a banan zmięknie.

Deser możecie podać z gałką lodów.
* lub położyć na grillu


niedziela, 7 kwietnia 2013

BEZY CYNAMONOWE


Ten tydzień był tygodniem zjadania resztek po świętach i czytania książki Jamiego Olivera "Każdy może gotować" (o tym już niedługo). Zniosłam to cierpliwie, choć z bólem, bo od czasu mazurków nic nie upiekłam. Trochę odpoczynku dobrze robi, ale dziś od samego rana wiedziałam, że nie będę sobą, jak czegoś nie wymyślę. To na dobry początek wiosny, która powoli nadchodzi.
Przepis pochodzi z książki Liski "Słodkie", ale zmniejszyłam składniki o połowę. Ja zasugerowałam się ilością podaną przez autorkę i wyszło mi sześć bez, ale uważam, że można je zrobić mniejsze. Wiem, że cynamon kojarzy się głównie z zimą, ale mi smakuje chyba cały rok.

Składniki:

4 białka
125 g cukru pudru
75 g cukru trzcinowego brązowego
1/2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki orzechów włoskich do posypania

Do miski wlewamy białka, wsypujemy cukry i miksujemy na dużych obrotach przez około 10 minut. Piana powinna być bardzo gęsta i lśniąca. Na sam koniec dodajemy cynamon.
Wykładamy porcje masy bezowej na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, zachowując przy tym dość duże odstępy (bezy w piekarniku urosną). Bezy posypujemy orzechami.

Wkładamy do rozgrzanego do 110 stopni piekarnika i pieczemy z termoobiegiem przez około 2-3 h (ja po 1,5 h sprawdziłam czy bezy są suche w środku i zdecydowałam, że potrzebują więcej czasu).

Smacznego!


wtorek, 5 marca 2013

TUILE

Podczas przyjęć warto podać gościom coś chrupkiego do przegryzienia. Najczęściej są to paluszki lub chipsy, które znikają od razu ze stołu. Jeśli macie ochotę na coś nowego i zdrowszego, to idealnym rozwiązaniem są "ciasteczkowe chipsy", zwane oryginalnie "tuile". Przepis pochodzi z programu Junior MasterChef Australia. Tuile dodaje się do deserów, ale jeśli zrobicie ich więcej, to możecie włożyć je do miski i podać jako przekąskę.




Składniki (na około 5 blach):

1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru pudru
65 g masła
2 białka
wiórki czekoladowe

Mąkę, cukier puder, masło i białka miksować do połączenia wszystkich składników. Blachę wyłożyć papierem i nagrzać piekarnik do 160 stopni. Szpatułką rozprowadzić niewielką ilość masy na papierze. Jeżeli chcecie, by Wasze Tuile były takie same, to wytnijcie ze sztywnej folii kształt np. koła.


Górę należy posypać wiórkami czekoladowymi lub pistacjami albo migdałami. Tak przygotowaną blachę można włożyć do piekarnika na około 5min. Tuile trzeba zdejmować z papieru od razu po upieczeniu i ręką nadać im zwinięty kształt.


PS Podczas pieczenia zaglądajcie do piekarnika, ponieważ tuile robią się brązowe w ekspresowym tempie :)

czwartek, 7 lutego 2013

PĄCZKI


Wszystkich na pewno ogarnęło już pączkowe szaleństwo. To nasze pierwsze podejście do tego wypieku i muszę przyznać, że jestem zachwycona. Początkowo podchodziłam do tego pomysłu sceptycznie, ale po usmażeniu... Sami musicie spróbować, pączki z tego przepisu robi się szybko i bardzo łatwo. Na pewno zdążycie je jeszcze dziś przygotować :)

Przepis pochodzi z książki Elizy Mórawskiej „Słodkie”.

Składniki na ok. 14 pączków

4 żółtka
1 jajko
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu wanilii
50 g masła
430 – 500 g mąki (jej ilość zależy od wielkości jajek, należy dodawać ją stopniowo i nie za dużo)
½ łyżeczki soli
30 g cukru (najlepiej drobnego lub pudru – dałyśmy cukier puder)
230 ml mleka podgrzanego do temperatury pokojowej
20 g świeżych drożdży (można zastąpić 1 łyżeczką suszonych; dałyśmy świeże)
3 kostki tłuszczu do smażenia (oleju lub smalcu, co kto lubi)

Drożdże rozkruszyć do miseczki, zasypać łyżeczką cukru, wlać 3 łyżki mleka. Wymieszać i odstawić na 15 minut. W misce wymieszać 400 g mąki, sól dodać wanilię i resztę cukru. Dodać jajko, żółtka i masło, powoli zagniatać ciasto, wlewając jednocześnie zaczyn i resztę mleka.

Można zagnieść ciasto ręcznie albo mikserem: powinno być lśniące, odchodzić od rąk, ale może się lekko kleić. Podczas zagniatania masło spowoduje, że ciasto będzie mniej klejące, a bardziej lśniące. Dlatego dodatkową mąkę można dodać dopiero po dokładnym wyrobieniu ciasta z masłem.

I odwrotnie: jeśli okaże się, że ciasto jest zbyt twarde, można do niego dodać jeszcze jedno żółtko lub więcej mleka (dodawałyśmy mleko stopniowo, jednak ta ilość była odpowiednia).  Przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić do wyrastania na ok. godzinę.

Z wyrośniętego ciasta lepić kulki – u nas było inaczej, chciałyśmy włożyć nadzienie przed usmażeniem. Z rozwałkowanego niezbyt cienko ciasta szklanką wykrawałyśmy kółka, następnie na środku jednego z nich kładłyśmy gęstą marmoladę, przykrywałyśmy drugim i zlepiałyśmy dokładnie brzegi. Pączki ułożyć na papierze do pieczenia, zostawiając między nimi 3-4 cm odstępu. Odstawić do wyrastania na ok.30 minut, powinny wyraźnie urosnąć. W tym czasie rozgrzać tłuszcz (w dużym, raczej płaskim garnku lub na głębokiej patelni) i do średniogorącego wkładać delikatnie pączki. Smażyć powoli (jeden pączek do 5 minut), przewracając na drugą stronę i sprawdzając drewnianym patyczkiem, czy nie są w środku surowe.

Usmażone przekładać na płaski talerz wyłożony papierowym ręcznikiem, który wchłonie nadmiar tłuszczu, a w tym czasie smażyć resztę pączków.

Smacznego!


 

piątek, 25 stycznia 2013

MALINOWY DESER


Zimowa pora skłania nas do spędzania czasu w domu, wtedy lubię przygotowywać coś ciepłego, korzystając z dobrodziejstw natury adekwatnie do każdej pory roku, wtedy też tęsknię za świeżymi malinami. Tym razem musimy zastąpić je mrożonymi.
Inspiracja na ten dzień w roku, w którym dzielimy się miłością. Życzę wam, aby 14.02 był codziennie, jeśli ma być on tak pyszny...


Składniki (na cztery porcje):

1/2 opakowania śmietany 36%
1/2 opakowania cukru waniliowego
duży jogurt naturalny
ok. 150g ciastek owsianych (np. Lu go!)
450g malin (w tym wypadku mrożone*)

Ciastka owsiane kruszymy, tak aby przypominały konsystencją bułkę tartą. Maliny możemy ugnieść widelcem lub rozdrobnić blenderem. Do małych słoiczków lub przezroczystych szklanek układamy warstwy (jogurt naturalny, ciastka, maliny) w dowolnej kolejności, ilość zależy od nas - my starałyśmy się nałożyć tyle, żeby było wyraźnie widać każdy kolor. Nic prostszego. Na samą górę kładziemy warstwę śmietany ubitej z cukrem waniliowy.

* Mrożone owoce najlepiej posłodzić ok. 2 łyżeczkami cukru pudru.


Po przełożeniu deseru do słoiczków łatwo go przenieść i wręczyć ukochanej osobie :) 


A na koniec polecamy wam film Julie & Julia. Film opowiada głównie o życiu Julii Child, która szukając zajęcia dla siebie, odnalazła gotowanie. Julia jest autorką pierwszego w Stanach Zjednoczonych telewizyjnego programu kulinarnego Francuski Szef Kuchni oraz słynnej książki kucharskiej Francuska sztuka gotowania. Na pewno przez długi czas będzie mi się śnił Boeuf Bourguignon.

Na zdjęciu Julia Child z mężem.

poniedziałek, 31 grudnia 2012

KONIEC ROKU

Zawsze marzyłam o spędzeniu ostatniego dnia starego roku na kanapie przed telewizorem z dobrym filmem. Jednak co roku w ostatniej chwili spontanicznie dzieje się zupełnie inaczej. W tym roku jest podobnie. W piekarniku piecze się beza, za chwilę będą babeczki z nutellą i na pewno zaraz zaczną się gorączkowe przygotowania do wyjścia - nie, nie zostaję w domu przed telewizorem. Życie potrafi zaskakiwać, ale to jest cudowne. Życie jest cudowne. To są właśnie "życzenia", które zostawiam wam na koniec roku.


Kilka dni temu, gdy obudziłyśmy się z Michaliną u mnie mama poczęstowała nas gruszkami, które jadła u mojej cioci i wujka (serdecznie pozdrawiam). Przysięgam, że po raz kolejny przekonuję się, że te proste rzeczy cieszą najbardziej.

A teraz jak to zrobić:
wkładamy przekrojoną na pół gruszkę do piekarnika (oczywiście trzeba wydrążyć gniazdo nasienne), wygląda to tak:

gruszki pieczemy w temperaturze 150 stopni przez 15 minut; po wyjęciu w miejsce gniazd nasiennych nakładamy łyżeczkę miodu, posypujemy przyprawami - u mnie to był głównie cynamon (pewnie nikogo to już nie dziwi) i odrobina kakao. Z tym deserem idealnie komponowała się gałka lodów śmietankowych.

Smacznego! :)

wtorek, 18 grudnia 2012

KANDYZOWANE POMARAŃCZE W CZEKOLADZIE


Gdyby ktoś chciał wiedzieć, kiedy jest najlepsza pora na siedzenie w kuchni to naprawdę uwielbiam wieczory. Wszyscy smacznie śpią, jestem już wystarczająco zmęczona, wyciągam to, co mam i myślę, co by z tego stworzyć. Wtedy jestem szczęśliwa. Zimą jeszcze piękniej zapach unosi się po całym mieszkaniu, a wyobraźcie sobie, jak cudownie pachną gotujące się pomarańcze akurat wtedy, gdy oczekujemy na Boże Narodzenie.

Ten owoc przecież kiedyś był symbolem dobrobytu - mama opowiadała mi, że jej tata stał cztery godziny w kolejce, a i tak nie dostał tyle, żeby każdy mógł dostać choć jedną dla siebie. Dziś wystarczy podejść do lady, a każdy może sobie pozwolić na ten przedświąteczny luksus. Myślę, że naprawdę wiele nie doceniamy, dlatego ja z dziką rozkoszą cieszyłam się dziś rano smakiem pomarańczy w czekoladzie.

Składniki:

300 ml wody
300 g cukru pudru
1-2 pomarańcze (w zależności od tego, ile chcemy uzyskać plasterków)
100 g gorzkiej czekolady
50 g mlecznej czekolady

Pomarańcze sparz, pokrój na plasterki o grubości 5 mm. Wodę zagotuj z cukrem i włóż do niej plasterki pomarańczy. Gotuj na małym ogniu około pół godziny. Plasterki pomarańczy powinny być szkliste a skórka miękka. Pomarańcze wyjmij na pergamin i wystudź.

Czekoladę roztop w kąpieli wodnej (tu porada, jak to dobrze zrobić!), plasterki pomarańczy zanurzaj w niej do połowy i odkładaj na pergamin do zastygnięcia czekolady. Jeżeli użyjesz więcej niż 2 pomarańczy, musisz pamiętać o zwiększeniu ilości czekolady.

Przepis pochodzi z grudniowego numeru Palce Lizać.