Zawsze marzyłam o spędzeniu ostatniego dnia starego roku na kanapie przed telewizorem z dobrym filmem. Jednak co roku w ostatniej chwili spontanicznie dzieje się zupełnie inaczej. W tym roku jest podobnie. W piekarniku piecze się beza, za chwilę będą babeczki z nutellą i na pewno zaraz zaczną się gorączkowe przygotowania do wyjścia - nie, nie zostaję w domu przed telewizorem. Życie potrafi zaskakiwać, ale to jest cudowne. Życie jest cudowne. To są właśnie "życzenia", które zostawiam wam na koniec roku.
Kilka dni temu, gdy obudziłyśmy się z Michaliną u mnie mama poczęstowała nas gruszkami, które jadła u mojej cioci i wujka (serdecznie pozdrawiam). Przysięgam, że po raz kolejny przekonuję się, że te proste rzeczy cieszą najbardziej.
A teraz jak to zrobić:
wkładamy przekrojoną na pół gruszkę do piekarnika (oczywiście trzeba wydrążyć gniazdo nasienne), wygląda to tak:
wkładamy przekrojoną na pół gruszkę do piekarnika (oczywiście trzeba wydrążyć gniazdo nasienne), wygląda to tak:
gruszki pieczemy w temperaturze 150 stopni przez 15 minut; po wyjęciu w miejsce gniazd nasiennych nakładamy łyżeczkę miodu, posypujemy przyprawami - u mnie to był głównie cynamon (pewnie nikogo to już nie dziwi) i odrobina kakao. Z tym deserem idealnie komponowała się gałka lodów śmietankowych.
Smacznego! :)
Smacznego! :)