menu

niedziela, 27 października 2013

BUŁECZKI HAMBURGEROWE


Obowiązkowa playlista do notatkiklik klik 

Ten weekend spędzam w iście amerykańskim stylu. W piątek na zamówienie mojej siostry zrobiłam genialne (naprawdę poezja!) pancakes z nutellą i orzechami, a dziś upiekłam bułki hamburgerowe. Cieszę się z nowych Burger Barów, ciągle pojawia się coś wartego naszej uwagi, a ich właściciele stawiają na jakość. Nie ma tam masówki, niekończących się bułek i mięsa ze sklepu za rogiem. Nie trzeba chyba nikomu uzmysławiać, jak bardzo nas to cieszy. My doświadczyłyśmy tego w Łodzi w Łódzkich Burgerach i w Warszawie w Mr.Pancake. Mam nadzieję, że dzięki takim projektom wyjdziemy z restauracji na ulice, to naprawdę świetny klimat.

Dzisiejszy dzień był strasznie zakręcony. Pogoda nie sprzyjała zdjęciom, i tak było bardzo ciemno, a ja dodatkowo nie mogłam się wyrobić z bułkami, frytkami i mięsem. Poziom mojej irytacji sięgał zenitu. Na szczęście udało się. Oto burger!

Przepis pochodzi z bloga Kwestia Smaku.
Składniki:

20 g świezych drożdży (w przepisie jest 9 g suchych drożdży instant, ja jednak wolę używać świeżych)
425 g lekko ciepłego mleka
790 g mąki pszennej
2 łyżeczki soli
5 i 1/2 łyżki cukru
6 łyżek (85 g) roztopionego masła (lub oleju roślinnego) - dałam masło
1 jajko

oraz:
oliwa z oliwek i roztrzepane jajko do posmarowania bułeczek
sezam do posypania

Drożdże wymieszać z lekko ciepłym mlekiem i odstawić na 5 minut. Mąkę przesiać do miski, dodać sól, cukier, masło lub olej oraz jajko. Wymieszać łyżką, następnie wlać mleko z drożdżami. Mieszać przez 2 minuty drewnianą łyżką lub miksować mieszadłem miksera na najmniejszej prędkości przez 2 minuty.

Wyrabiać rękami na podsypanym mąką blacie lub stolnicy przez 5 minut lub miksować hakiem miksera na średnio małych obrotach przez 5 minut, aż ciasto będzie miękkie, gładkie i plastyczne. Niezależnie od tego jaką metodę wyrabiania ciasta wybraliśmy (ręczną czy mikserem), należy wyłożyć ciasto na blat i powyrabiać je rękami przez 1 minutę. Uformować kulę z ciasta, umieścić ją w natłuszczonej misce, przykryć dokładnie folią spożywczą i wstawić do lodówki na całą noc lub maksymalnie na 4 dni. Jeśli planujemy piec bułeczki partiami w odstępach czasowych, możemy od razu podzielić surowe ciasto na części i umieścić je w oddzielnych miskach.

W dniu pieczenia wyjąć ciasto z lodówki i podzielić je na części o wadze około 85 gram (uwaga: podzieliłam je na części około 100 g, ale spokojnie wystarczą takie o wadze 85 g). Każdy kawałek ciasta wygniatać w dłoniach przez około pół minuty, aż się ociepli, będzie gładki i nabierze miękkości. Uformować kulki i ułożyć je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, w odstępach minimum 7 cm od siebie. Posmarować oliwą aby nie obeschły i przykryć luźno przeźroczystą folią spożywczą, najlepiej wysmarowaną od spodu oliwą. Odstawić w ciepłe miejsce bez przeciągów na około 2 i 1/2 godziny, do czasu aż bułeczki urosną.

Piekarnik nagrzać do 205 stopni. Wierzch ciasta posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać sezamem. Wstawić do nagrzanego piekarnika do środkowej jego części i piec przez 14 - 15 minut na złoty kolor.


Smacznego!

niedziela, 20 października 2013

NAPÓJ SPALAJĄCY TŁUSZCZ


Dzisiejsza notka ma w sobie odrobinę obietnicy i magii, bo właśnie piję ten napój po raz pierwszy i szczerze powiedziawszy w głębi duszy liczę na to, że rano sama się nie poznam. Nie zostawiam wam za dużo tekstu do przeczytania, żebyście mogli pobiec do sklepu i przygotować sobie eliksir, który doskonale spala tłuszcz, a jednocześnie oczyszcza organizm. W dodatku właśnie odczuwam działanie rozgrzewające, a gdy dodamy miód to otrzymamy świetne lekarstwo na przeziębienie. Idealne na zimę. Zatem... na zdrowie!

Przepis pochodzi z książki A. Maciąg "Smak szczęścia". 

Składniki:

1 szklanka letniej wody
sok z 1 cytryny
sok z kawałka (3-4 cm) startego imbiru
dla zdrowych i zdeterminowanych opcjonalnie szczypta pieprzu cayenne

Do szklanki letniej wody dodaj świeżo wyciśnięty sok z cytryny i świeżo wyciśnięty sok z kawałka utartego korzenia imbiru. Nie wrzucaj całego kawałka imbiru do wody, tylko zetrzyj go na tarce o drobnych oczkach i wyciśnij sok przez kawałek gazy. Cała operacja trwa tylko chwilę. 
Dla wzmocnienia efektu spalania tłuszczu do napoju możesz dodać też szczyptę pieprzu cayenne, ale ostrożnie, ponieważ połączenie go z imbirem daje naprawdę rozgrzewający efekt.

Ze względu na podrażniające działanie imbiru i pieprzu cayenne napoju należy używać z umiarem. Niewskazany jest dla osób z przewlekłymi dolegliwościami układu pokarmowego i kobiet w ciąży.

niedziela, 13 października 2013

CROISSANTS


Nigdy nie jadłam prawdziwych croisssantów, ale mam nadzieję, że to jeszcze przede mną. Gdy byłam we Francji nie myślałam o szukaniu ich w lokalnych piekarniach. Właściwie, o dziwo, nawet w Paryżu nie przyszło mi do głowy by cokolwiek zjeść. Miałam wtedy jeden dzień na zmierzenie się z architekturą miasta. Najbardziej zachwyciły mnie mosty. Byłam po uszy zakochana w scenach z filmu "Incepcja", w których genialna Marion Cotillard i Leonardo DiCaprio spędzają ze sobą czas na jednym z paryskich mostów. Jednym słowem, nie w głowie mi były jakieś croissanty.

Teraz za to pokutuję. Gdy je upiekłam nie jestem nawet w stanie stwierdzić, jak daleko bądź jak blisko im do ideału. Bez porównania ciężko mi coś ocenić, jednak warto było podjąć to wyzwanie. Zawsze nieziemsko mnie cieszy możliwość rozwoju. 

Coś w nich jednak musi być, myślę, że mają w sobie zapowiedź dobrego dnia. Gdy są perfekcyjnie przygotowane, możemy być pewni, że wykonano naprawdę dużo pracy, aby tak wyglądały i dokładnie tak smakowały. Pewnie przez to dopracowanie, delikatność, może nawet urok, myślę, że przez to właśnie należą do paryskiej kultury. Prawdopodobnie, nigdzie nie będą smakowały tak jak właśnie tam.



Przepis pochodzi z bloga White Plate.

Croissants
/ok. 20 niedużych rogalików/

480 g mąki pszennej typ 550
140 g wody
140 g mleka
20 g miękkiego masła
20 g świeżych drożdży
30 g drobnego cukru (ale nie cukru pudru)
1 łyżeczka soli morskiej

dodatkowo:

200 g masła prosto z lodówki
mąka do podsypywania ciasta
1 jajko wymieszane z 1 łyżeczką wody i 1/2 łyżeczki soli


Dzień 1:

Zaczyn:

Drożdże połączyć z łyżeczką cukru, 2 łyżkami letniego mleka i 1 łyżeczką mąki. Wymieszać, odstawić na ok. 15 minut, by drożdże ruszyły.
Mąkę wymieszać z solą, pozostałym cukrem, wodą, mlekiem, wlać do niego zaczyn, dodać masło i zagnieść plastyczne ciasto. Powinno być gładkie i nie kleić się do rąk.
Z ciasta uformować okrąg o średnicy ok. 20-24 cm. Posypać go delikatnie mąką, zawinąć w folię spożywczą i schować do lodówki na noc.

Dzień 2:

Masło pokroić na grube plastry, które umieścić na folii spożywczej. Przykryć je od góry kolejnym kawałkiem folii i rozwałkować na kwadrat o boku 15 cm. Schować do lodówki.
Ciasto wyjąć z folii, rozwałkować na kwadrat o boku ok. 26 cm. Na środku położyć masło wyjęte z folii i zawinąć do środka cztery boki ciasta tak, by masło było zupełnie schowane w środku.

Wałkowanie 1:

Kwadrat delikatnie rozwałkować, by ciasto osiągnęło wielkość 20x60 cm.
Złożyć na trzy: najpierw dół składamy do środka, następnie górną warstwę ciasta: przypomina to składanie na trzy kartki papieru formatu A4.
Delikatnie oprószyć mąką, zawinąć w folię i schłodzić w lodówce przez 30 minut.

Wałkowanie i składanie 2 - jak wyżej (wałkujemy zawsze w tę samą stronę, a ciasto składamy tak samo)
chłodzenie 30 minut
Wałkowanie i składanie 3 - jak wyżej
chłodzenie 30 minut

Schłodzone ciasto wyjąć na blat oprószony mąką. Rozwałkować go ponownie, by osiągnął wielkość około 20 x 60 cm. Odciąć nierówne boki.
Odmierzyć równe pasma ciasta i wykroić z nich trójkąty równoramienne: moje miały 9 cm w podstawie, 14 cm wysokości, długość dłuższych ramion 15 cm (uwaga: przygotowałam sobie papierowy wzór, dzięki temu łatwiej było mi wycinać trójkąty).
Z tej wielkości wychodzą nieco mniejsze niż tradycyjne croissanty.
Jeśli chcemy, możemy na środku trójkąta umieścić ulubione nadzienie, pamiętając, że musi być to coś, co nie puszcza soku - radzę zrezygnować z owoców i rzadkich dżemów, na rzecz np. marcepanu, gorzkiej czekolady lub masy migdałowej.
Croissanta zwijamy zaczynając od podstawy. Kiedy jest uformowany, jego ramiona wyginamy delikatnie w dół.
Croissanty przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Posmarować jajkiem wymieszanym z wodą i solą, opcjonalnie posypać migdałami, mielonymi orzechami i odstawić do wyrastania na 1,5 h.


Piekarnik nagrzać do 220 st C.
Wstawić croissanty i piec ok. 5-8 minut - trzeba ich pilnować, mają tendencję do szybkiego rumienienia.
Ostudzić delikatnie na kuchennej kratce.

 

Smacznego!

sobota, 12 października 2013

ŁÓDZKIE BURGERY


Powoli odkrywamy ciekawe miejsca w Łodzi. Jeżeli szukacie otwartego na ludzi lokalu, w którym można szybko i smacznie zjeść, powinniście zajrzeć do Łódzkich Burgerów. Miejsce cechuje minimalizm, nie znajdziecie tam zbędnych dodatków, niepotrzebnych i niezrozumiałych pozycji w menu. Z samej nazwy wynika, czego możemy się spodziewać po wejściu, a więc robimy krok naprzód. 

zdjęcie: facebook

Klimat tego miejsca jest podobny do opisywanego przez nas wcześniej Mr. Pancake. Wygląda na amerykańską knajpkę, w której każdy czuje się swobodnie. Największym atutem są dobrej jakości produkty, które są podstawą, a jednocześnie kluczem do sukcesu. Miejsce tętni życiem. Pomimo natłoku ludzi, nie czeka się długo na swojego burgera. Nastawcie się na 15 minut oczekiwania, pysznego i pożywnego fast food'a.


Sprawdźcie sami i podzielcie się wrażeniami:
Łódzkie Burgery
ul.  Piotrkowska 138/140
Łódź

czwartek, 10 października 2013

POWIDŁA ŚLIWKOWE

Powidła na zdjęciu są jeszcze cieplutkie. Szybko podaję najprostszy przepis na świecie, a później sama wskakuję dalej pod kołdrę z gazetą i bułką z powidłami. Z każdym kęsem coraz bardziej czuć jesień. Pięknie. Cieszę się, że nie pada, można iść na spacer, świeci słońce. 

Każda pora rządzi się swoimi prawami. Jesienią jeszcze często pojawiamy się na dworze, jednak równie chętnie przykrywamy się kocami, pijemy herbaty cynamonowe i zaszywamy się z lekturą w łóżku. Kocham zapachy jesieni. Dla mnie to jak bomba witaminowa, która daje mnóstwo energii. Śliwki gotujemy przez trzy dni, wyobrażacie sobie jak pięknie pachną? 
Od nowa piekę jabłeczniki, bułki, niedługo chleby. Jesień to same pyszności.



Umyte śliwki pestkujemy i wrzucamy do garnka z grubym dnem. Gotujemy tak długo aż zostanie około 1/3 początkowej objętości. Mi zajęło to dwa dni gotowania na małym ogniu po kilka godzin dziennie. Musicie uzbroić się w cierpliwość i uważać, aby nie przypalić śliwek - im gęstsze tym częściej mieszamy.

Przygotowałam jeden słoiczek bez cukru, a do drugiego dodałam 2 łyżeczki cukru i pół łyżeczki cynamonu. Wszystko zależy od waszej fantazji. Jeśli chcecie słodzić to zróbcie to pod koniec.

Smacznego!